Slalom

Większość opisów znajomych – „Słoneczko, jak miło”. A ja jako kierowca wolałbym aby nadal leżał i padał śnieg. Jazda po drogach to istny slalom – nie wpadniesz w jedną dziurę to w drugą. Będąc szczerym, w Warszawie jest znośnie – dziury są często łatane, lecz gdy droga jest pod opieką innej gminy to tragedia.

Codzienna jazda ulicą Środkową w Opaczy pomiędzy Ryżową i Szyszkową w Warszawie to istny tor przeszkód ze zróżnicowanymi poziomami:
– Low – wcześnie rano kiedy jest mały ruch.
– Medium – godziny szczytu – korek – bez wystarczającego odstępu prawie każda dziura jest Twoja.
– High – wieczór/noc ze wzmożonym ruchem – tylko modlić się, że ta dziura w którą się wpadło nie urwała zawieszenia.
– Expert – noc – brak ruchu – duża prędkość. Nic nie urwiesz i nie wydachujesz – wygrywasz!

Podobnie ulica Baletowa w Dawidach, czy droga Michałowice-Raszyn.

Film

Dziś byłem w kinie w bardzo miłym towarzystwie na filmie Polańskiego The Ghost Writer / Autor Widmo. Miałem nieodparte wrażenie, że istnieje jakaś metafora pomiędzy niemożnością powrotu do rodzinnego kraju przez Adama Langa granego przez Pierce’a Brosnana a aktualną sytuacją reżysera. 🙂

Bardzo dobry film. Polecam.

Zimowe parkowanie

Dziś byłem umówiony na spotkanie na 10-tą, na które nie powinienem się spóźnić. Wiedziałem, że będą trudności z zaparkowaniem, więc już u celu byłem o 9:40. Krążyłem sobie więc oglądając góry śniegu i marząc o samochodzie 4×4 lub też o smarcie. O 10-tej nadal nie miałem miejsca, więc spróbowałem po drugiej stronie ulicy Kasprzaka. Znalazłem – 1,6km od miejsca spotkania. Koniec końców udało mi się tylko spóźnić tylko 30 minut na spotkanie 🙂

A oto moja droga do przebycia – punkt B to samochód zaparkowany, punkt A miejsce docelowe. Tragedia!

mapka

Black Label Society

Po death metalu przyszedł czas na posłuchanie jakichś spokojnych rytmów. Nie jest ekstremalnie ale jest spokojnie, przyjemnie i melodyjnie. Taka mieszanka – patrząc na całą dyskografię kapeli – Ozziego Osbourne’a, stoner rocka i troszkę grunge’u. Nie jestem fanem, ale przyjemnie posłuchać, na prawdę przyjemnie.

% z przeszłości dla przyszłości

Od wczoraj mam jakiś nieodpartą rządzę słuchania polskiego Death Metalu. Nie tego z pierwszej, pudelkowej, półki ale tej co w przeszłości, tego co dla mnie coś znaczył – Atrophia Red Sun, Decapitated, Sceptic. Sam nie wiedziałem, że te zespoły łączy jedna osoba – wokalista – Covan. Uległ on wypadkowi razem z Vitkiem Kiełtyką w wypadku na Białorusi – miał więcej szczęścia od Vitka, bo żyje. Ale co to za życie?

Dlatego, też zdecydowałem, że w tym roku przekażę 1% podatku na Adriana.

Czyli w zeznaniu podatkowym wybieram nazwę organizacji:

  1. Fundacja Anny Dymnej Mimo Wszystko
  2. Numer KRS organizacji: 0000174486
  3. KONIECZNIE w rubryce Informacje uzupełniające:
    Cel szczególny Adrian Kowanek.
  4. Kwotę wpłaty

A na sam koniec powiązana z tym wypadkiem ballada Virgin Snatch – It’s time.

Szukajcie a znajdziecie

Nigdy nie lubiłem Death Metalu, ale w mojej młodości, kiedy byłem piękny, długowłosy, gniewny i młody, zjeździłem na moim walkmanie kasetę magnetofonową z polską kapelką death metalową – nie rozstawałem się z nią! Później, gdy już prawie nic z niej nie zostało, przez lata nie mogłem sobie przypomnieć jak się nazywała. Było coś Tho… a co dalej? Nie mogłem sobie przypomnieć czy to nazwa płyty była czy może kapelki. Dziś uparłem się, że znajdę to, co po prawie 15 latach, nie daje mi spokoju – wszedłem na wikipedię pod adres http://pl.wikipedia.org/wiki/Kategoria:Polskie_zespoły_deathmetalowe i… od razu znalazłem – Hazael a płyta nazywała się Thor.

Dzięki internetowi nic nie ginie!

Życie nigdy nie jest nudne

Wczorajszy dzień znów nie był monotonny – Poszedłem na stypę po zmarłym ojcu mojego przyjaciela (kilka wpisów niżej ostatnie moje dywagacje na tematy ojców). Gdy skończyło nam się piwo, poszliśmy do sklepu, gdzie stał bankomat. Chcę wypłacić kaskę, ale patrzę coś za gruba część od strony drukarki. Ale jest już antyskimmer na czytniku. Więc co to jest i po co? Oczywiście mam taką zasadę, że jak widzę coś dziwnego to próbuję to ruszyć. Ruszyłem i w ręku została mi nakładka z kamerą. Zadzwoniłem na policję i koniec końców w poniedziałek mam się stawić złożyć zeznania.

Déjà vu

Dzisiejszy dzień jakoś dziwny był…

Wieczorem, po pracy pojechałem do Konstancina odwiedzić moich dziadków, a następnie wracałem, w Jeziornie zauważyłem machającą, marznącą na przystanku autostopowiczkę, więc ją wziąłem. Jedziemy, słyszy przyciszoną muzykę, „O… słyszę, że Black River Pan słucha…”. Szok. Jedziemy dalej i dowiaduję się, że jest managerem kilku zespołów metalowych. Szok. Kontynuujemy jazdę… i dowiaduję się, że jest rozwódką.

Teraz inna dzisiejsza sytuacja. Dostałem dziś dwa piwka Cichan. Wymyśliłem sobie, że obejrzę jakiś film. Wybór padł na Afonię i Pszczoły (Uwielbiam filmy Jana Jakuba Kolskiego). Przygotowuję się do seansu – wyjmuję kufel z szafki, następnie piwo z torby i… co widzę? w ręku mam Ciechana Miodowego.

🙂

48 punktów!?!?

Jestem zdziwiony, że „poprawa bezpieczeństwa” przyświeca nowym przepisom. Dla mnie jest to po prostu przemyślane wyciąganie po pieniążki od kierowców. Czemu?

Raz, stanąłem w obliczu aż 21 punktów – byłem młody, miałem szybki samochód ale miałem też „3 points left to game over” i w tym momencie na każdym ograniczeniu liczyłem o ile szybciej mogę jechać – gdy 70 to maks 90 itd… i tego się trzymałem. Było to 7 lat temu i po dziś dzień nie zbliżyłem się do ilości większej niż 10, pomimo tego, że rocznie przejeżdżam około 40tys kilometrów.

Według mnie zrewidujmy ograniczenia prędkości na niektórych drogach a nie podnośmy ilości punktów – dla bezpieczeństwa! Policja powinna karać tych co pogarszają to bezpieczeństwo, a nie na prostej drodze – mój nieustający przykład – Konstancin – Wilanów testują swoje wynalazki – laserowe radary i wiśniowe (WL)/czarne(WWL) Vectry.

Dam przykład z dnia dzisiejszego. Zjeżdżaliśmy sobie z ronda przy lotnisku w stronę drogi równoległej do nowej S79, przed nami Transporter, przed nim TIR. Transporter wychylił się… My, będąc za nim, widzimy samochód z na przeciwka. Transporter niczego sobie zaczął wyprzedzanie, wiedząc że nie ma szans na ten manewr!  TIR, jak i samochód z przeciwka musieli ostro hamować. Przy Poleczki doszliśmy idiotę… rozmawiał przez komórkę…IMHO: Za takie zachowania od razu wpakowałbym 48 punktów – dla poprawy bezpieczeństwa!

Taka karma

Dzisiaj, pierwszy raz byłem bezbronny w obronie mojego stanowiska, które przez mojego ojca stosuję – chcę zawsze być z synem. Pamiętacie moją opowieść z przed dwóch wpisów?

Już teraz wiadomo – ojciec w ciągu trzech dni umiera na raka… a syn, z uśmiechem  mówi „Taka karma” i ma to gdzieś. Dziś próbowałem jednak przekonać, że lepiej… czy jak, być… podczas śmierci… Ale… Jednak, sam zostałem uświadomiony, że niby czemu? że koleś przestał się odzywać 6 lat temu (mój też już olał już nawet SMSy, a gdyby nie ja 17 lat by mnie nie widział!) – po prostu olał syna. A gdy jest źle to szuka pomocy u… – głupka – syna, i go potrzebuje…

Dziś nawet próbowaliśmy w jakiś sposób ustalić który jest gorszy…. I wynikło, że jego odszedł – przestał odzywać się – gdy osiągnął pełnoletniość, a ja??? <głupek> z głodu ojca szukałem go, nawet  gdy olał mnie po moim drugim roku życia. Więc już wiem, zero litości dla… „Taka karma” – Z całego serca życzy syn!