Kolumbia next time :)

Nie lubię urlopów. A najbardziej tych które muszę, a nie chcę wziąć. Niestety zaległy urlop jest długi więc oprócz wycieczki tygodniowej z synem widziałem tylko nudy.

Ale przyszła mi dziś myśl, zapytać kolegów z Kolumbii z mojej firmy – czy nie potrzebują pomocy w projektach. I lecę znów, czyli wakacje będę miał 🙂

Darky’s ROM

Wczoraj uparłem się, że mój Galaxy S I9000 troszkę zmoduję. Przyznam, że operacja była bezproblemowa i chciałbym Wam opisać pokrótce, oczywiście nie dając gwarancji, że nie zamienicie swój telefon w cegłówkę.

Na początku należy sprawdzić, czy działają trzy magiczne klawisze – Power, Volume up, Menu – Recovery Mode. Power, Volume down, Menu – Download Mode.

Jeśli nie. Tak jak u mnie. Nie należy się załamywać. Wystarczy wejść na stronę – link – i podążać zgodnie ze wskazówkami. Z doświadczeń późniejszych – jeśli macie Windows 7 x64 to należy używać Odina 1.3 a nie 1.7, bo zdarza się, że nie dokończy flashować.

Kilka hintów: Do instalacji Android SDK potrzebne jest JDK, nie JRE. Po instalacji ustawicie sobie zmienną środowiskową JDK_HOME wskazując na katalog z wcześniej zainstalowanym JDK. Dalej, jeśli macie Windows 7 x64 i pomimo tego, że wszystko jest dobrze ustawione a instalator mówi, że nie może znaleźć JDK wystarczy wcisnąć przycisk Back, następnie znów Next. Z tym problemem najwięcej się męczyłem. 🙂

Jeśli wszystko poszło jak z płatka zróbcie backup. Bo po dalszych krokach nie będzie już nic – wystarczy przegrać nawet na kartę pamięci. A do backupów w Androidzie najlepszy jest Titanium Backup, ale jak nie mieliście roota na telefonie to niestety trzeba użyć Kiesa zbackupować to co się da i dograć po akcji.

Dalej zgodnie z wytycznymi – link.

Może kiedyś opiszę to głębiej ale dacie radę 🙂

Muza, muza!

Dziś, kiedy to już miałem wygrzewać się na plaży, ale zwątpiłem przez piątkowy deszcz, wziąłem się za dogłębne porządki. Moja niszczarka chodziła non-stop (oczywiście dopóki się nie przegrzała), znalazłem kupę nostalgicznych rzeczy i wraz z nimi płytę, którą już dawno spisałem na straty. Znalazłem płytę polskiej kapeli Hermh – Angeldemon z 1997 roku (cena na naklejce 29.99 – kupiona w Digitalu [pamiętacie???], czyli nie ma inflacji :)). Dziś nie mogłem się od niej odczepić! Perkusista dobrze daje radę, ale dźwiękowiec zabija crashem.

BTW: Patrząc na płyty które mi się teraz pojawiają (uzupełniam moją dyskografię poprzez eBaya), to mój młody coś odziedziczy 🙂 Mam nadzieję, że będzie dbał, nie tak jak ja o analogi – mam ich mnóstwo, ale nie jestem w stanie ich sprzedać, bo wiele z nich bardzo porysowane jest ;(

A może jednak racja…

Dziś – świeciło słonko, a ja jechałem z powrotem do deszczowej Warszawy z działki , na którą odwiozłem syna po weekendzie.  Jechałem do trasy S7 (przez chwilę jest ona ekspresowa, ale jej nawierzchnia już dawno nie), jechałem przez tereny zielone (niezabudowane) z prędkością bliską do dozwolonej, bo tam za bardzo – bezpiecznie  – nie da się rozpędzić. Okulary przeciwsłoneczne na nosie, przyjemność z jazdy, jeden pagórek, później w dół do doliny i znów na wzniesienie. Będąc w dolinie widzę na czubku wzniesienia, prawie niewidoczną postać rowerzysty, ale coś mnie zdziwiło – wydawało mi się, że postać ta jest on na osi jezdni. Zwolniłem prawie przed przeszkodą. A przeszkodą był pijany rowerzysta – jechał od lewej do prawej.

I w tym momencie pomyślałem, że on ma szczęście, że ja go zobaczyłem wspinając się na wzniesienie, a gdybym nie zauważył??

Zawsze myślałem, że rowerzysta i kierujący pojazdem mechanicznym to dwie różne bajki, ale powiem Wam, że od dziś jestem za tępieniem tego typu występków.