Serwisy samochodowe

Przez wiele lat byłem fanem francuskiej techniki – a szczególnie techniki reprezentowanej przez Citroena.

Długo mógłbym opowiadać o wszystkich moich  problemach z Citroenami, lecz co by nie mówić – nigdy nie psuło się to samo. Serwis, pomimo częstych wizyt i wielu dyskusji. zawsze stawał na wysokości zadania.

Dla przykładu powiem, że udało mi się w C4 VTS 180KM zatrzeć silnik po 17tys kilometrów.

Niestety od grudnia 2006 jestem nieszczęśliwym posiadaczem Peugeota 407SW – samochód super na rok czasu – nic się nie popsuło, 27 tysięcy kilometrów przejechał bez żadnej, chociażby usterki – na przeglądzie zerowym po 10tys km nie miałem żadnego zastrzeżenia (dla porównania w Citroenach przegląd ten był po 2,5tys i zawsze miałem całą litanię problemów).

Problemy zaczęły się po roku – samochód jednego razu zaczął zachowywać się w dość specyficzny sposób – w bardzo szybkim czasie temperatura płynu chłodzącego wzrastała do poziomu przy którym komputer wyświetlał „Stop” i kazał się zatrzymać. Niestety, po zatrzymaniu, sprawdzeniu poziomu w zbiorniku wyrównawczym, następnym włożeniu kluczyka do stacyjki okazywało się że temperatura momentalnie spadała do normalnego poziomu.

Serwis, o którym napiszę kilka słów za moment, orzekł – winna pompa, wymieniamy pompę. Tak też zrobili. Poprosiłem od razu o przegląd samochodu, który też został zrobiony.

Niestety kilka dni temu, kiedy temperatury zmuszały do włączenia klimatyzacji okazało się, że klimatyzacja niestety nie działa. Dzień później musiałem jechać do Poznania a następnie do Szczecina – drogę tę przebyłem z uchylonymi szybami.

W Szczecine będąc, wlewając płyn do spryskiwaczy spostrzegłem, że w zbiorniku wyrównawczym brakuje płynu chłodniczego (2tys km od przeglądu i wymiany pompy). Z duszą na ramieniu wracałem do Warszawy, monitorując stan płynu.

Następnego dnia pojawiłem się w serwisie umówiony na godzinę 16:00, przybyłem na miejsce o 15:55.

Bardzo śmieszny widok można było zauważyć o tejże godzinie, jedna zmiana stała w kurtkach patrząc tylko na zegarek, a druga czekała do pełnej godziny aby rozpocząć pracę.  Jedna z osób – asystentów – zapytała:

– Pan umówiony z samochodem na 16tą?

Potwierdziłem, a na to usłyszałem:

– To proszę chwilę poczekać do 16tej, jak druga zmiana przyjdzie.

Nie mogłem wyjść z podziwu, że czasy komuna powracają. Nie musiałem patrzeć na certyfikaty. ISO9001 musiało zostać wdrożone….

Samochód został pozostawiony w serwisie, bolączki zostały zgłoszone – Nie działa klimatyzacja, wycieki płynu chłodniczego.

Po godzinie z serwisu dowiaduję się – musieliśmy wymienić filtr przeciwpyłkowy. Moje pytanie – Przecież 2-3tys temu miałem przegląd, chyba takie rzeczy należy robić podczas przeglądu? Miły Pan poinformował mnie, że wycieków od góry nie widać, więc jescze troszkę to potrwa, bo samochód czeka na podnośik.

Po następnych trzech godzinach, przyjechałem do serwisu (20:00), ponieważ ostatnia osoba z firmy wychodziła z biura i była ostatnią, która mogła mnie podwieźć do serwisu. Okazało się, że samochód, NADAL, czeka na podnośnik i nic od ostatniej rozmowy telefonicznej nie zostało zrobione.

Moim szczęściem było to, że osoba z która podwiozła mnie do serwisu umie bardzo szybko postawić wszystkich na baczność, co też zrobiła. Samochód znalazł się na podnośniku. Po następnej interwencji, nawet do podnośnika ktoś podszedł.

Podczas odbioru oniemiałem:

– Pompa znowu do wymiany, ale nie mamy w magazynie.

– Klimatyzacja nadal nie działa, bo pęknięty jest przewód, którego nie mamy w magazynie.

5 godzin i 150zł za filtr przeciwpyłkowy, który powinien być wymieniony już dawno. I nic nie zostało zrobione!

Cudownie!