Obłuda

Dzisiejszego dnia weźmy na tapetę słowo „Obłuda”.

Gdzie najczęściej spotykamy się z obłudą?

– „W życiu” – odpowie pokrętnie większość czytelników i trudno się niezgodzić z wszechotaczającą nas obłudą. Co krok słyszymy fałszywe, nieszczere słowa, co chwilę widzimy dwulicowe zachowanie. Czy jesteśmy w stanie tego uniknąć? Tak sobie w tej chwili filozoficznie zacząłem gdybać.

Chyba nie, ale czy walczyć z tym? Też nie, za późno…

To co z tym zrobić?

Patrząc z perspektywy czasu – unikać w życiu prywatnym, w kontaktach ludzkich i unikać ludzi którzy przenoszą obłudę do życia prywatnego.

Kurcze… Zabrnąłem za daleko… w tym miejscu jedynie skonkludować mogę, że chyba idealistycznie podszedłem do sprawy.

Po prostu chciałem dziś napisać – nieznoszę obłudy, ale byłoby za krótko. 🙂

Drogi…

Dziś ciężki dzień był – od samego rana w rozjazdach – jechałem do Poznania i później spowrotem.

Jaki cel zawsze przyświeca jadąc do Poznania? Doczłapać się do autostrady.

Jaki cel wracając? Dojechać spokojnie do domu od Łowicza, a od Sochaczewa jechać spokojnie aby tylko dojechać.

Celem tego wpisu jest wypłakać się na stan dróg. I zadać kilka pytań retorycznych? Czemu remontuje się trasę poznańską Łowicz-Sochaczew, gdy nie ma alternatywy? Od zeszłego roku stoję w korkach bo odcinek ten jest remontowany. Czy nie lepiej było wstrzymać inwestycje i wydać pieniądze na budowę odcinka A2 – Stryków – Konotopa?

Dalej żaląc się, to dedukuję osobom nie jeżdżących poza granicami kraju, lewy pas, szczególnie na autostradach, służy do wyprzedzania a nie jazdy tam non-stop. Nie bójmy się, że są koleiny, bo jest to autostrada i takich nie ma. Dajmy innym możliwość wyprzedzenia, a sami, gdy wyprzedzamy, najpierw patrzymy w lusterko, włączamy kierunkowskaz i wykonujemy manewr. Po zakończonym manewrze wracamy na swój pas ruchu, nie zaczynajmy manewru kilometr lub dwa od TIRa, bo właśnie pojawił się na horyzoncie. Ten manewr można wykonać szybko i sprawnie…

Szambo

Dziś będzie bardzo przyziemnie. A nawet podziemnie…

Urok posiadania domu psuje szambo, kiedyś zawsze trzeba wypróżnić.

Zdecydowałem się więc zadzwonić po szambiarkę. Ja mieściuch, myślałem, że dzwonisz, płacisz i masz, a gdy zakład znajduje się kilometr od Ciebie to tanio płacisz.

Niestety, moje przemyślenia prysły razem z telefonem który wykonałem. Umówiłem szambiarkę, ale… na 21 lipca. 3 tygodnie!!!!!!

Od tego telefonu zacząłem oszczędzać i zastanawiać się nad metodami zmniejszenia (w sposób ekologiczny) ilości…

Googlując natknąłem się na wpis na Joe Monster, który zachęcił mnie do podzielenia się z Wami problemami przyziemnymi.

Czyli co? Szukamy Cezu? Ciekawe jak to wyglądałoby w szambie 🙂

30 lat minęło…

Dziś,

Tak, to właśnie dziś. Nie może być inaczej – urodziłem się 1 lipca 1978 o godzinie 15 tej. Mój syn różni się o dwa – 2 tygodnie później czyli 15 tego. Dwa miesiące później, czyli we wrześniu. Rok niestety nieprzemyślany… Ale godzina 17ta 🙂

Dramat ojca i syna także się powtarza i pojawił… Tak więc dla wszystkich rada – Małżeństwo nie jest tym co sobie wobrażacie, to nie jest film w TVP, to nie jest taniec na lodzie… jedyne co mi się widzi to Panorama. 🙂

Cóż sobie i Wam życzyć – zdrówka, poczucia humoru i opanowania.

A mój syn i tak będzie dwa razy lepszy od taty 🙂 Taką mam nadzieję, czego mu życzę z całego serca!

STARUCH