Grecki akcent

Może Grecy nie należą do narodów umiejących robić dobrze business, ale szeroko pojętą sztukę z pewnością i to od dawna – jakieś 15 lat temu przeczytałem w Metal Hammerze, gdy na fali było Theli Theriona, że Septic Flesh z płytą Esoptron reprezentuje podobny styl, więc kupiłem (jeszcze w tamtych czasach popularną) kasetę magnetofonową. Recenzja rozmijała się z prawdą, bo styl greckiej kapelki jest jedyny w swoim rodzaju, ale strasznie ten rodzaj epickiego, melodycznego death metalu mi się podobał. Kasetę zdzierałem długo w swoim walkmanie, a następnie przyszedł czas na Ophidian Wheel. Następnie nadszedł czas płyty Revolution DNA i gdy styl przeistaczał się z epickiego (jedynego w swoim rodzaju) death metalu w stronę technicznego powoli zapominałem o Grekach z Septic Flesh.

Równolegle z kryzysem greckim, zespół lekko zmodyfikował nazwę usuwając spację pomiędzy wyrazami a także usunięto małe litery zastępując je dużymi, a następnie w kwietniu bieżącego roku SEPTICFLESH wydał płytę The Great Mass, po którą niedawno sięgnąłem i się po prostu zakochałem. Zespół wrócił do epickości, nagrał płytę wraz z Orkiestrą Filharmonii Praskiej – czuć w niej niezapomniane klimaty płyt (kaset) które lubiłem. Po kilku następnych przesłuchaniach zdecydowałem, że jest to must have w mojej płytotece, więc zakupiłem digi pack’a…

The Great Mass wydane przez Season Of Mist zawiera dwie płyty – jedną jest krążek CD, a dodatkiem jest DVD. Krążek DVD zawiera płytę w wersji 5.1 wraz z dodatkami typu monologi członków zespołu jak powstawała płyta. Pomimo świetnych klimatycznych mrocznych klimatów połączonych z wypowiedziami poszczególnych artystów, niestety, krążek DVD jest, moim zdaniem, wielką niedoróbką – nie widać wskaźnika podczas wyboru sceny, więc wybierałem to na chybił trafił. Dodatkowo wersja w 5.1 nie ma wyboru przesłuchania całego materiału, tylko kawałek po kawałku. Ale co by nie mówić trzeba przesłuchać, nawet męcząc się wybierając kawałek po kawałku, bo w 5.1 przesłuchanie The Great Mass to niesamowite wrażenie.

O muzyce jakoś pisać nie umiem, kocham ją słuchać, tę płytę baaardzo. Jedyne co lekko psuje mi klimat to częste 32ki perkusisty. Moim zdaniem można byłoby przy takim arcydziele, którym jest The Great Mass zagrać bardziej z finezją. Ale z drugiej strony to Panowie z SEPTICFLESH reprezentują death metal, więc taki styl perkusisty jest jak najbardziej wskazany. Nie ma utworów złych i dobrych wszystkie są genialne – moim faworytem jest Mad Architect.

Serce i rozum

Nie będzie to wpis związany z pewną firmą, czy też reklamą. Będzie o najlepszym wywodzie osoby wierzącej w Boga…

Wczoraj wracając do domu „autokarem” dyskutowaliśmy na tematy mało przyziemne. Pierwszy raz adwersarz umiał mówić mniej wzniosłym językiem i myślę, że zapamiętam tę dyskusję na długo. Wiem, że poniekąd słowa które przytoczę mogą być śmieszne, ale mi wbiły się w pamięć.

Każdy wie, że wybory są dokonywane sercem lub rozumem… Ale dowiedziałem się, że „Pikawa nigdy nie zrobi Cię w ch*.*!”.

Proste i wymowne 🙂

Telewizor

Pamiętacie moje narzekania i płakania, a później euforię? To nie było ostatnie słowo tego telewizora 🙂 W święta, obudziłem się i zobaczyłem co pół centymetra paski w szerz, z daleka wyglądało to tylko jak zniekształcony (z przeplotem) obraz. Co robić? Dzwonić po serwis!

Serwis został wezwany, ale karta gwarancyjna (pomimo posiadania dowodu zakupu) była wymagana podczas rozmowy z konsultantem. Zgadnijcie co usłyszałem na samym początku? Proszę zresetować do ustawień fabrycznych.

Zrobiłem to i niestety linie nadal obraz zniekształcały. Zadzwoniłem ponownie. Cała procedura zgłaszania sprzętu trwała maks 5 minut, następnie usłyszałem, że w ciągu dwóch dni odezwie się do mnie punkt serwisowy. Odezwał się w ciągu 3 (dosłownie trzech) godzin! Tego samego dnia miałem wizytę dwóch smutnych Panów ze śróbokrętami, a jeden z nich miał aparat fotograficzny. Panowie rozkręcili telewizor, zrobili zdjęcia – ja w tym miejscu muszę dodać, że telewizor składa się z małej płyty głównej, zasilania i większość miejsca zajmuje matryca (może ze trzy kabelki pomiędzy tym wszystkim) – skręcili stwierdzając, że zamówią część i będą ze mną w kontakcie…

Tak minął tydzień… W środę telefon z serwisu, że mają część i chcą się umówić. Nie mogłem, więc umówiliśmy się w czwartek.

Czwartek – Wpadam lekko spóźniony, przed moją klatką stoją inni Panowie z wielkim pudłem. Pytam – Panowie pod szóstkę? Tak – odparli. Okazało się, że w pudełku była cała, nowa matryca. Wzięli, wymienili… I?

Nic!!! Ciemność widzieliśmy!!!

Konsternacja.

Jeden do drugiego – „Weź wymień kontroler ze starej!” Tak zrobili.

I? Jasność, bez pasków, wreszcie zobaczyliśmy!