Budapeszt! Ale muzycznie…. Czy nie?

Jest ktoś, kto inspiruje innych, a najczęściej gdy zabierane są zabawki z piaskownicy, wiedząc że i tak już ich nie ma, to jest nim Pan Jarosław. Ostatnio, podczas przegranych wyborów stwierdził, że chciałby widzieć Budapeszt nad Wisłą. Każdy to pamięta… Ale, ja dziś, mając wszystkie oryginalne płytki moich faworytów z Węgier chciałem przekazać, że nie jest nam aż tak blisko Budapesztowi. Jesteśmy, dużo bardziej muzycznym narodem. I… mówię to tylko przez pryzmat rockowo-metalowy.

Zacznijmy pytaniem – podaj kapelki z Polski i Węgier znane na świecie?

– Polska – Vader, Behemoth, Decapitated, Riverside, Tides from Nebula (i jeszcze bym dołożył Black River, Rootwater, Virgin Snatch i wiele innych ale chcę obiektywnym być…)

– Węgry – Ektomorf (Tylko dla koneserów – Stereochrist i co jeszcze?)

Nie! Nie chcę być subiektywnym, ale muszę wspomnieć, że moje serducho bije w stronę Skandynawii i… porównując to co reprezentuje Polska na rynku metalowym to nie chcę Budapesztu, mimo to że dwie kapelki z Węgier lubię 🙂

Nowa nowo-bogacka tradycja

Dziś byłem na pewnym nowiutkim osiedlu – na jednej stronie ulicy apartamentowce a po drugiej starsze wiekiem budynki (zapewne z lat 50tych). Jako, że osiedle jest w trakcie budowy, niektóre lokale usługowe są jeszcze nie wynajęte.

W windzie (tego nowego osiedla) przyklejona kartka, której przesłanie można streścić – Prosimy o negatywne zaopiniowanie uchwały o wynajmie lokalu usługowego dla sklepu (sieci sklepów osiedlowych), ponieważ będzie tam sprzedawany alkohol; już istnieje na osiedlu sklep, który zostanie zamknięty ze względu na protesty związane i tu podkreślone, że na liczną klientelę z osiedla z na przeciwka pod wpływem alkoholu.

I tu mnie zatkało. Sklep, zamykany mógł stwarzać problemy, ponieważ był otwarty całą dobę, lecz  przesłanie z kartki to sztuczne tworzenie jakichś sztucznych barier i ja osobiście czułbym się urażony generalizowaniem będąc mieszkańcem „gorszego” osiedla.

Nie będę pisał tu całego elaboratu, bo po co… Ale chociaż lekko uszczypliwie skwituję to – Co ma zostać otworzone zamiast sklepu (aby zarobił na siebie)? Ekskluzywna restauracja dla oburzonych właścicieli apartamentów? Przecież, żaden z nich by tam nie poszedł ze względu na to, że zapewne większość ma kredyt hipoteczny we frankach wzięty na wyżynach mocy złotówki i liczy każdy grosz 🙂 A ci z „gorszego” osiedla może i by poszli… bo już nie mają tego typu zobowiązań lub mają mniejsze i krótsze 😛

PS. Sklepiki osiedlowe rządzą! Ja w moim kupuję prawie wszystko (alkohol też) i nie kupuję na miesiąc, tylko systematycznie, dzięki czemu nie wyrzucam jedzenia i wszystko mam świeże. A do tego mogę poprosić o „wędlinę i ser” i wszystko będzie jasne 🙂

PS2. Autostradami też każdy by chciał jeździć, ale najlepiej jak najdalej od ich miejsca zamieszkania. Dlatego w Niemczech ich sieć jest tak rozwinięta 🙂

PS3. Z dedykacją 🙂

Wrzesień miesiącem premier

Jestem, żyję, mam się dobrze. Po prostu miałem urlop.

Wyjeżdżając zakupiłem trzy płyty, będące jeszcze niedostępne – Opeth – Hertiage, Pain Of Salvation – Road Salt Two, Anathema – Falling Deeper. Kiedy to płyta PoS była dostępna 23 września przesyłka została wysłana. Pech chciał, że jeszcze niemalże dwa tygodnie musiałem czekać aby przesłuchać te trzy płyty. W końcu wróciłem i zacząłem przesłuchiwać…

Niestety muszę stwierdzić, że kapelka będąca moim no1 od jakiegoś czasu nagrała bardzo mierną płytę, Road Salt One była bardziej nieprzewidywalna, niebanalna i bardzo oryginalna. Pomimo tego, że obie są hołdem latom 70tym to ta druga nie jest już błyskotliwa ani oryginalna. Nawet wolniejsze utwory nie są aż tak naładowane uczuciami jak np. Road Salt. Wieje nudą i zaryzykuję stwierdzenie, że jest to najgorsza płyta tego zespołu. Nie, żebym mówił, że cała płyta to dno, bo są kawałki jak Solftly She Cries, Conditioned, The Deeper Cut które coś wnoszą, ale reszta… jakoś nie może wejść mi w ucho, nawet wstawienie utworu Mortar Grind z EPki – Linoleum jakoś też mnie nie przekonuje. Gdybym miał oceniać płyty PoS – Scarsick, czy Remedy Lane dostałyby ocenę celującą. Road Salt Two niestety tylko dobrą, ale i tak czwórka to coś nieosiągalnego przez wielu wykonawców. Będę 21 października na koncercie i zobaczymy co się zmieniło w setliście i w show. Dla mnie nadal i tak Pain Of Salvation jest no1.

Opeth. Dla mnie ta kapela rządzi pod dwoma względami – głosem Mikaela i perkusją (Martina Axenrota). Widziałem ich dwa razy i było to niesamowite wydarzenie dla mojej duszy. Mam ich wszystkie płyty, tak jak oczywiście PoS. Bardzo lubię ichnie kompilacyjne płyty DVD z dźwiękiem 5.1, więc zawsze kupuję Opethowe digi-packi! Ten digpack ma hologram na okładce 😉

Moja ocena, jak zawsze subiektywna i znów nie ma w moich słowach zachwytów – lekkie zwolnienie, mniej ostro, jakoś tak niemrawo. Oryginalna płyta ale nie rzuca na kolana.

Zachowuję się jak Jan Tomaszewski, skrytykuję wszystko. Anathemę też… Ale…

Płyta Falling Deeper zachwyciła mnie. Po Alternative IV jakoś byłem niepozornym fanem tego zespołu, byłem na koncertach, ale płyt już oryginalnych w swojej dyskografii nie „zanabywałem” 😉 Dla mnie Silent Enigma i Crestfallen jest esencją tego czego pragnąłem (?) od muzyki. Ale wsłuchując się w płytę słyszę Alone  w totalnie innej aranżacji. Jeszcze raz. Czy się myliłem? Niee… Można usłyszeć, że nie tylko ja lubiłem te stare czasy. To naprawdę Alone, ale lżejsze ale nadal Anathemowe. Ta płyta to pokłon dla starych kawałków, ale w innych aranżacjach. Bardzo przyjemna w słuchaniu!

PS. W sierpniu zdobyłem do dyskografii Decapitated – Carnival is Forever, a we wrześniu Vader – Welcome To The Morbid Reich. Są na półce… Ale chyba drugi lepiej wszedł, lecz nie tak aby o nim pisać.