HP Mini

Udało mi się zmniejszyć mojego notebooka do granic rozsądku. Wpadłem na pomysł, że większość notatek na papierze ze spotkań trudno mi znaleźć i ogólnie panuje w nich chaos. Zapragnąłem więc coś naprawdę małego, lekkiego i… ładnego. Wybór padł na HP Note Mini 2133.

mini.jpg

Komputerek jest genialny. Malutki, szybciutki. Niestety trochę się grzeje, ale mogę zrozumieć, ponieważ to nie jest Intel Atom lecz C7 ze stajni VIA. (Ciekawe jak wyglądałby C7 Citroena 🙂 ). Bateria starcza na około 4-5 godzin pracy.

Mając 8,9″ monitorek, czujemy się bardzo minimalistycznie, lecz można się przyzwyczaić. Oryginalnie zainstalowany netbooczek miał system Vista Home Basic, lecz moim zdaniem jest to najgorszy możliwy wybór. Wiem, że wybór jest ukierunkowany licencjami Microsoft, lecz i tak zainstalowałem, na wszelki wypadek, w zamian oryginalne Windows XP Pro, naklejając następną naklejkę.

Po tej czynności zabrałem się za instalację wszystkich potrzebnych mi driverów, następnie aplikacji. Okazało się, za co HP wielkie brawa, że do wszystkich urządzeń udostępnione są drivery dla Windows XP. Dzięki wielkie! Pamiętam jak przeinstalowywany był u nas w pracy zwykły notebook Fujitsu Siemens i okazało się, że niestety na stronach producenta sterowników dla XP brak.

Jestem niesamowicie zadowolony z zakupu. Jestem w stanie uruchomić programy biurowe, ale i VS 2005 🙂 Kompilacja może nie trwa tak szybko, lecz ważne jest to i to się liczy, że komputerek zmieściłby się w bojówkach, czy w małym plecaku.

Teraz czas, aby odpowiedzieć, czemu nie zdecydowałem się na Asus Ee, czy MSI Wind. Oba komputery z wyglądu i wykonania nie wróżyły mi długiej przyjaźni, a Mini wykonane z aluminium może jednak pozostanie dłużej ze mną. Klawiatura, w pominiętych przeze mnie netbooków, była mniejsza. Głośniki… wiem, że do tego typu komputera nie są one wyznacznikiem, lecz to też przesądziło.

Czego żałuję? Żaden z wymienionych i posiadanych netbooków tego nie ma modemu HSDPA/3G 🙁

Cóż, życzę sobie miłego użytkowania – dobranoc.

Uzupełnianie muzyki

Dziś musiałem pojechać do pewnego sklepu nie dla idiotów.

Czując chęć posłuchania czegoś oprócz Metallici postanowiłem uzupełnić swoją dyskografię kupiłem sobie nowego Slipknota – All hope is gone i płyta która zawsze za mną chodziła DisturbedTen Thousand Fists.

Zdziwiłem się słuchając Slipknota i ich bonusowego kawałka – Till we die – naprawdę mi się podoba. Poniżej do posłuchania.

Death Magnetic

z5490956M.jpg

Już jestem gotów coś napisać o tej płycie.

Pamiętam jak po latach kupiłem sobie płytę St. Anger – moc muzyki była naprawdę ta którą pamiętałem ze starych Mettallicy, lecz jak to stwierdził mój znajomy perkusja brzmiała tam jakby ktoś grał na klapie od śmietnika, z czym nie zgodzić się trudno. Płyta po kilkunastu przesłuchaniach nudziła się i nawet nie chce mi się teraz nawet po nią sięgnąć. Brakowało mi melodyki… Czy ktoś umie sobie zanucić jakiś kawałek z tej płyty? A ze starszych pomimo tej samej lub nawet większej porcji energii można.

Podobne odczucia mam po przesłuchaniu, lecz odczucia są dużo bardziej pozytywne – perkusja już nie brzmi tak dziwnie, melodyki jest dużo więcej lecz w związku z dużymi ilościami „solówek” czy przejść trudno jest zapamiętać kawałki. Słychać wiele nawiązań do starszych płyt.

Mam jednak nieodparte uczucie, że przy tak wielu dźwiękach wokal Jamesa nie jest wyrazisty. Dlatego też moim numerem jeden z tej płyty jest instrumentalny 10cio minutowy kawałek Suicide & Redemption, który nawet mógłbym nazwać jednym z dziesięciu najlepszych kawałków Mettallici od ich powstania.

Może coś jeszcze uzupełnię w mojej krótkiej recenzji. Jednakże należy posłuchać i oczywiście mieć tą płytę.

Death Magnetic in progress

Dziś poszedłem do MM i kupiłem nową płytę Metallicy. Na sto procent coś o tym napiszę, ponieważ cały czas słucham nowej płyty Metallicy.

Moje pierwsze spostrzeżenie to to, że melodyka nie była najważniejszą. Moje drugie spostrzeżenie – płyta piękna i trudna do słuchania – dla mnie po pierwszym przesłuchaniu – Metallicowy Dream Theater. Tylko, że Dreamowie mają klawiszowca 🙂

Ale… muszę tego przesłuchać 10 razy. Co najmniej!

Sinusoida

Chyba pierwszy raz w życiu widziałem na GPW podczas dnia tak wielkie spadki. Pomyśleć że rekordowy WIG20 miał w zeszłym roku powyżej 3700 a dziś spadał nawet poniżej 1900. Jak widać prawie o połowę spadł w ciągu więcej niż roku indeks największych spółek.

Trochę śmieję się sam z siebie, ponieważ znajomy kolega z firmy, Włoch mówił mi w zeszłym roku na warsztatach, patrząc jak śledzę giełdę i inwestuję, że kiedyś  on też został namówiony na inwestowanie przez (on to nazywał brokera, ale ja to nazwę) doradcę finansowego aby zainwestował pieniążki w fundusze. Mówił, że po dziś nie ma nawet tyle ile zainwestował. Ja mu tłumaczyłem, że wiem, w Japonii też po dziś dzień ludzie inwestujący przed krachem nie dorobili się kapitału jaki włożyli, ale nasza gospodarka jest inna… itd, itp…

A poniżej coś co znalazłem na jednym z forów:

Europa, a Stany

Będąc inwestorem giełdowym często patrzę co się dzieje na drugiej stronie Atlantyku, będąc częścią korporacji po tamtej stronie także patrzę bardziej podejrzliwie i z nerwowością.

Lecz… Dzisiejszy dzień dał mi do zrozumienia, że niestety Stany to inny świat – najchętnie, pomyślałem w okresie największego wzburzenia – zaizolować na czas kryzysu i wypuścić, będą mądrzejsi.

Ale do rzeczy… Brakowało nam pewnego produktu, który mógłby spokojnie walczyć z konkurencją, spędziłem pół roku wraz z 70 godzinami (z przerwą na prysznic w domu) w pracy przed samym pokazem pisząc ten produkt. Wsiadłem w międzyczasie do samochodu i pojechałem na prezentację produktu do Poznania. Po dwóch miesiącach produkt był przez klienta przetestowany i zaaprobowany (był to czerwiec).

Po pilocie pełnym testów „w polu” 1 października napisałem do wszystkich ludzi na moim stanowisku w korporacji, że Polska ma produkt – wysłałem wersję demo/instrukcję obsługi wraz z instrukcją instalacji.

A dziś… Otrzymałem maila od mojej korporacji, że mój produkt ma złą nazwę – ponieważ posiada w sobie nazwę produktową korporacji/itd/itp. A gólnie…z maila wynikało – zejdź z tych chmur – mamy procedury i inne bzdury. Mimo tego, że nie mamy produktu, inne kraje są zainteresowane Twoim produktem – SPADAJ, ZMIEŃ NAZWĘ i MASZ BYĆ CICHO.

Cóż… Chyba zmienię charakter bloga i zacznę opisywać – jak używać kamer Video, jak źle napisane jest OpenCV i co można zrobić w FFMPEG.

Życzę Amerykanom  jak największego kryzysu. Gdybyście mieli Balcerowicza to mielibyście bezpieczny system bankowy, a tak męczcie się… Tylko czemu my mamy odczuwać wasz ból?