Déjà vu

Dzisiejszy dzień jakoś dziwny był…

Wieczorem, po pracy pojechałem do Konstancina odwiedzić moich dziadków, a następnie wracałem, w Jeziornie zauważyłem machającą, marznącą na przystanku autostopowiczkę, więc ją wziąłem. Jedziemy, słyszy przyciszoną muzykę, „O… słyszę, że Black River Pan słucha…”. Szok. Jedziemy dalej i dowiaduję się, że jest managerem kilku zespołów metalowych. Szok. Kontynuujemy jazdę… i dowiaduję się, że jest rozwódką.

Teraz inna dzisiejsza sytuacja. Dostałem dziś dwa piwka Cichan. Wymyśliłem sobie, że obejrzę jakiś film. Wybór padł na Afonię i Pszczoły (Uwielbiam filmy Jana Jakuba Kolskiego). Przygotowuję się do seansu – wyjmuję kufel z szafki, następnie piwo z torby i… co widzę? w ręku mam Ciechana Miodowego.

🙂