Welcome to Poland… It is not so easy!

Czy już pisałem, że jeśli coś dziwnego ma się stać to stanie się mi?

Podróż do Polski nie była taka banalna jak przypuszczać można było. Przed odlotem pojechaliśmy do najbardziej wykręconej, największej i najlepszej restauracji w Kolumbii – Andres Carne de Res. Niesamowicie wielka i totalnie wykręcona restauracja. Po obiedzie na lotnisko – pożegnałem się się i… pierwsza niespodzianka – samolot z Paryża do Warszawy jest odwołany, więc otrzymałem bilet na lot z LOTem i wskazówkę abym tam wziął boarding pass. Spóźniony 2 godziny doleciałem do Paryża. I następna niespodzianka… Ten samolot też został odwołany.

Poszedłem do Informacji Przesiadkowej Air France, stojąc w godzinnej kolejce i dowiedziałem się że już dziś to ja nie polecę – widziałem jak Pan drukuje mi voucher na hotel. Tragedia pomyślałem, może spróbuję wypożyczyć samochód i wrócę wcześniej do Polski, ale… w komputerze pojawiła się następna niespodzianka – samolot o 18:35. Otrzymałem więc w zamian voucher na obiad i bilet na samolot. Przy przejściu przez bramkę straciłem Rum kupiony w Duty Free… Oczy mi się zamykały więc troszkę przespałem siedzenie 7-mio godzinne na lotnisku. O 17:30 poszedłem poszukać swojej bramki o dowiedziałem się, że samolot jest opóźniony i wystartuje o 19:50. „Jeszcze powinien mi zginąć bagaż” pomyślałem.

W końcu o 22:50 byłem na Okęciu, wszyscy otrzymali bagaż a ja? oczywiście nie! Czekałem przez chwilę, aby może nie było to zagranie straży granicznej by dokładnie zobaczyć/sprawdzić osobę podróżującą z Kolumbii. Niestety nie… Jestem w domu i zamiast bagażu mam kartkę z reklamacją.

Długi to był dzień…