nie a może tak?

Było sobie małe dziecko, oczekujące na ciepło rodziców i ich miłość, rodzice natomiast byli zajęci pracą i dodatkowo jedno z nich rządne było cały czas  byciem lepszą i najlepszą. Dziecko dorastało, jedno z rodziców wyprowadziło się z domu, nie czując jakiegokolwiek rodzinnego charakteru. Oboje rodzice lubili się zabawić, lecz nadal nie dziecko, tylko dobra impreza dawała radość obojgu – oczywiście spędzając je osobno. Czas, wyprowadzki jednego z rodziców nie był żadną udręką, bo drugie od razu wyprowadziło się do rodziców, którzy mogli dziecko przytulić i wychować, gdy dwoje rodziców wspólnie ale już oddzielnie imprezowało… ale bez dziecka i czując się wolnymi. A gdy nie była to zabawa to musieli sobie wspólnie dopiec i robić nadal  karierę wmawiać wszystkim jacy są zajebiści.

dobrawku, ja myślę że ty i b* rozwiedliście się nie dla świętego spokoju