Z innej beczki, ale edukacyjnie

Po 10-ciu miesiącach od kupna mieszkania jest już perspektywa kupna miejsca garażowego, aczkolwiek większość pieniędzy zainwestowane mam na giełdzie. Zdecydowałem się pójść dziś do banku po szybką pożyczkę (na prawdę w niektórych bankach trwa to 30 minut do czasu pokazania się nowych środków na koncie) zamiast rezygnować z posiadania jednostek prawa poboru i dywidendy – Dziś pojawiło się PKOBP-JPP. Kiedyś jako osoba mało znająca się na inwestycjach nie wiedziałbym co z tym zrobić? Jak ktoś nie wie to przypomnę, że w zależności od emisji można sprzedać lub dokupić – JPP są notowane na giełdzie – w tym wypadku maksymalnie 15 października należy opchnąć jednostki, jeśli nie ma się ochoty na zakup nowych akcji – prawo poboru jest notowane (w tym wypadku) tydzień. Jeśli nic nie zrobiliście przez tydzień to (w tym wypadku) jeszcze nic straconego – możecie zapisać się na nowe akcje (do 20 października). Ale… jeśli nic nie zrobicie z tym to prawo poboru traci wartość i stracicie (na dzień dzisiejszy) 3,03 x ilość akcji!!! I jeszcze jedno ważne – ilość PP nie jest równe ilości przypadających akcji.

PS. Gdyby coś to cały czas ma w głowie (gdyby nie mój nauczyciel nie wiedziałbym czemu tu brakuje should)
California, I’m fine
Somebody check my brain

PS. Cały czas mam w głowie nowy album Alice in Chains (gdyby nie mój nauczyciel nie wiedziałbym czemu tu brakuje should a nie  's’ )

California, I’m fine
Somebody check my brain

Nie ma łatwo :-)

Ale jest przyjemniej i spokojniej…

Dwa dzionki spędziliśmy z synem. Było super, a dodatkowo z elementami „challange’u”. Dnia pierwszego zrobiliśmy zakupy, bo nic w domu nie miałem, dodatkowo kupiliśmy (i to ważne podczas całej opowieści) resoraka – straż pożarna z wysuwaną drabiną. Samochód tak strasznie się podobał, że nawet spał z nim. Następnego dnia pojechaliśmy sobie do IKEI, oczywiście z resorakiem. Robimy zakupy, oglądamy, Krzyś jakiś cichy, nie bierze asortymentu i nie pyta „Mamy?”. W pewnym momencie, cicho mówi, że chce mu się siku. Więc jak najszybciej złapałem pod pachę i bieg do pierwszego lepszego pracownika, gdzie jest toaleta. Pani pokazała gdzie, więc bieg… Lecz w trakcie zaczynam czuć mokre ciepło na swojej koszulce. Wbiegliśmy do toalety dla niepełnosprawnych… Synek cały mokry, nawet skarpetki, a ja nawet rzeczy na zmianę nie mam 😐

Pod suszarką trochę wysuszyłem spodenki a majtki schowałem do bojówek. Torbę z zakupami zostawiłem i znów pod pachę i do domu. Wcześniej jeszcze, w samochodzie, na fotelik podłożyłem rachunek telefoniczny, aby wchłonął, zamiast fotelika, szczoszkę. Jedziemy do domu. I… w pewnym momencie synek przypomniał, że w toalecie zostawiliśmy resoraka…

Podróżnik

Dziś chyba pobiłem wszystkie swoje poprzednie rekordy. Obudziłem się o 6tej, wziąłem prysznic, wypiłem kawę, wsiadłem do samochodu, pojechałem do Poznania. Popracowałem. O 14tej wsiadłem z powrotem do samochodu i wróciłem… do pracy. Przed chwilą wróciłem do domu.

Praca to jedno, ale podróżowanie po Polsce… to drugi wielki problem. Przez autostradę to mknie się i człowiek się nie spojrzy już się kończy, ja osobiście zjeżdżam kilka zjazdów wcześniej jadąc przez środek geometryczny Polski. Lecz nie w tym rzecz, chciałem opisać moje odczucia podczas tej podróży związane z infrastrukturą. Widzimy cały czas przetargi, budowy… Policja cały czas zrzuca winę za wypadki na prędkość. A ja dziś jechałem z duszą na ramieniu, dziękując że mam ESP – do Łowicza prawie przez całą drogę było oberwanie chmury, gdy zjechałem z A2 wjechałem na drogę wojewódzką jadąc prędkością bezpieczną, lecz w koleinach widziałem tylko co jakiś czas diodkę pozwalającą kierowcy zrozumieć, że ESP zostało uaktywnione. Rozmyślałem w jaki sposób da się przejechać drogę tę bez systemu kontroli trakcji… Chyba zwalniając o połowę czyli około 50km/h. Gdy mijałem inny pojazd to myślałem tylko o tym czy przypadkiem nie wpadnie w poślizg…

Co chcę przekazać? To, że stan dróg jest największym problemem. Moja jazda to pikuś, znam po prostu najgorsze drogi – A według mnie przoduje w nim: ulica – Baletowa pod auspicjami Raszyna i droga Otrębusy-Brwinów. Jak coś takiego może istnieć, zagadka!