Baniaczek

Miałem nie pisać nic o wyjeździe na Półwysep Helski, lecz chętnie podzielę się z Wami moją historią związaną… jak zawsze z Peugeotem i… korkami.

Pogodę w długi weekend można określić jako pogodę barową lub pod psem. W sobotę, doszliśmy wspólnie ze znajomymi że pojedziemy w drugą stronę korka (mieszkaliśmy w EkoLagunie w Chałupach)i pojedziemy na Hel. Umówiliśmy się, że w drodze powrotnej zostawię ich przy kempingu i pojadę do domu. Zrobiliśmy tak…. Gdy wyjeżdżaliśmy pojawiła się rezerwa ale komputerek pokładowy mówi 100 km do stacji benzynowej. Luzik!

Jadąc na Hel, widząc korki w stronę Władysławowa, pytam czy gdzieś jest stacja… Na pewno w Helu… Okej, otworzyłem dach i jedziemy…

Obejrzeliśmy fokarium i inne ciekawostki, ja kupiłem mojemu Krzysiowi piękną fokę (oczywiście tylko w sklepie autoryzowanym!) i zabraliśmy się do powrotu…

Na parkingu – kiedy zapaliłem samochód (widząc 55 do stacji) będąc w nerwach zapytałem Pana Parkingowego – gdzie jest stacja?

– We Władysławowie

– A ile to jest kilometrów?

– 33 – na rowerze sprawdzane

Cóż jedziemy… 22 powinno zostać? Wyłączyliśmy klimatyzację, ja zacząłem jechać jak mogłem najspokojniej… A Pan wcześniej drwiąc…

– Korek ciągnie się od Kuźnicy – życzę szczęścia

Nie zważając na ironię ruszyliśmy… Po 8 kilometrach zobaczyliśmy stację benzynową… Zbawieni! Wjeżdżamy, za nami wiele samochodów… Okazało się że stacja, jak wszystko państwowe już nie pracuje, bo pracuje tylko do 15 tej w soboty, a w niedziele ma gdzieś popyt…

Okay, raz kozie śmierć! 55… 50… 45.. korek!

Postój w korku – momentalne wyłączenie samochodu. postoje 15 minutowe w korku…. Ale wreszcie po godzinie… Chałupy… (brak paliwa – na komputerze i na strzałkach), lepiej nie ryzykować.

Znaki pokazują że biedacy tacy jak ja zostaną odholowani, ale… Jedziemy… do celu… Dojechaliśmy do Ekolaguny zaparkowaliśmy samochód i poszliśmy dalej na piechotę… 5km – 1h.

Baniaczek 27zł + 5l – 24zł… – kartą Routex – bezcenne!!! Powrót PKSem z baniaczkiem karygodne 🙂

Ale za to spotkałem Pana z baniaczkiem w drugą stronę 🙂 Ja już w ręku miałem upragnione 5 litrów… On nie 🙂

Zamiast około 23-24 byłem w domu o 2:45…