Po dwóch dniach ciężkiej pracy…

Niestety wczoraj nie udało mi się niczego sklecić – położyłem się spać o 8mej i obudziłem się o 7mej, dziś – jest 20:44 właśnie wróciłem z pracy, lecz obiecałem sobie, że coś napiszę.

Jak zapewne wiecie Bogota leży na wysokości 2640 m n.p.m, czyli wyżej niż najwyższe polskie szczyty. Zastanawiałem się czy wysokość wpływa jakoś negatywnie na organizm – nie odkryłem nic, oprócz tego że wciągam takie ilości śniadania, że nigdy nie wiedziałem że tyle mogę.
Zadziwiające jest to, że Bogota wygląda na pierwszy rzut oka na dolinę wśród gór. W mieście nie ma żadnych wzniesień, tylko za miastem. Dla tych co nie czytają wikipedii podam jeszcze, że w tej dolinie mieszka 7 milionów osób!

Wielu pyta mnie przez telefon, jak ceny, czy jest taniej? Tak, jest tu tanio, jak już pisałem taksówki są najtańsze (chciałbym aby takie ceny były w Polsce), co do cen i ich wahań – inflacja tutaj jest na poziomie 4%, gdy kilka lat temu sięgała kilkudziesięciu procent. Wtedy rząd bardzo walczył z kartelami, teraz, tak jak mówią mi autochtoni, kartele wpływają na polityków, dzięki czemu jest bezpiecznie, a rząd zaniechał walki.
Około 10 lat temu były zamachy bombowe, przez co teraz nawet jak wjeżdża się na parking podziemny, samochód jest sprawdzany czy nic przypadkiem nie jest do niego przyklejone. Bardzo częstym widokiem są psy, które pomagają ochronie odnalezienie niebezpiecznych ładunków. Tak samo jest gdy wchodzimy do budynku – sprawdzani jesteśmy tak samo jak na lotniskach – przechodzimy przez bramkę, ochroniarz sprawdza torbę. Dla Kolumbijczyków to codzienność.

Każdy kolumbijczyk do pracy chodzi w garniturze (ang. white collar) – byłem pod wrażeniem, że wszyscy, dosłownie wszyscy chodzą w garniturze. Dobrze, że przed wyjazdem zakupiłem nowe koszule, krawaty, ponieważ ludzie na ulicy by się patrzyli na mnie jak na żula. Tak więc… czwarty dzień chodziłem pod krawatem. Do tego pierwszy raz w życiu skorzystałem z usług pucybuta, których wielu w Kolumbii. Oczywiście oni nie chodzą w garniturach 🙂

Teraz może o obiecanych narkotykach – gdy pierwszego dnia zapytałem o narkotyki (każdy z nas słyszał że Kolumbia słynie z wyrobów narkotykowych) pojawiał się uśmiech na twarzy moich rozmówców. Drążąc temat dowiedziałem się, że na przedmieściach wielu ludzi zażywa… Tu, w centrum Bogoty takich ludzi nie widziałem. Narkotyki są popularne, policja nic sobie z tego nie robi. Obiecane mam pójście do najlepszej knajpy w Bogocie, podczas zaproszenia usłyszałem, że jeśli będę potrzebował coś mocniejszego to nie ma sprawy. Niestety, lub też na szczęście uwielbiam piwo, a drugami gardzę. Porównując narkotykowe enklawy, tu nie jest tak jak w Amsterdamie, ale coś jest na rzeczy, znając język hiszpański można bardzo szybko zaopatrzyć się w różne świństwa.
Idąc dalej śladem narkotyków – usłyszałem, że kontrola wjeżdżających do Kolumbii ma na celu znalezienie pieniędzy, a wyjeżdżających narkotyków. O wyjeździe na pewno napiszę, ponieważ będę za chwilę wracał do Polski.

Zdjęć dziś nie zamieszczam, mam galerię, ale nie jest to nic fajnego. Nie zdążyłem zrobić zdjęcia transportera opancerzonego w centrum Bogoty… To zdjęcie, na pewno bym umieścił na stronie.

Dla pragnących zdjęć obiecuję, że w sobotę będę miał dzień zwiedzania i pojawi się dużo zdjęć.