Jazda trasą ekspresową w Warszawie…

Niemożliwe stało się faktem – Dzisiaj po przeczytaniu że trasa jest już otwarta pozwoliłem sobie wrócić do domu inną drogą. Pierwotny plan był prosty – przejechać do „poznańskiej” skręcić w lewo w stronę Piastowa i do domu. Rozpędziłem się do prędkości niższej niż możliwa i podziwiałem: Jakość asfaltu średnia – jak na autostradzie po przejściach, ilość pasów – wyborna, wiadukt Powstańców Śląskich przepiękny. I… to koniec jazdy w jedną stronę… już znak informujący że lewo zwrotka, środek  ślepy, prawo do Poznania… „Więc już do domu” pomyślałem, ale jakoś chciałem zobaczyć jak wjeżdża się na z drogi ekspresowej  na Prymasa Tysiąclecia, więc zawróciłem na pierwszym możliwym skrzyżowaniu i jazda z powrotem – asfalt w takim samym średnim stanie, wiadukt nadal uroczy, czekamy na zjazd… Hmmm… Widzę znak „Białołęka/Wola”. Hmmm… Samochód jedzie… A czemu nie znak „Dw. Zachodni”? A może zobaczę Ursus, Włochy, a może Ochota? No dobra zjadę… i dobrą miałem „Wolę” bo to był ten zjazd. Ale proszę… to oznakowanie nawet taksówkarza by zmyliło. Moja prośba – znak „Dw. Zachodni” załatwiłby sprawę…