Jazda nocą po Warszawie…

Chciałoby się powiedzieć, że nocą to szybciutko przejedzie się miasto. Może nie szybciutko, ale szybciej niż zazwyczaj… Wczoraj w nocy robiłem za nocnego kierowcę odwożąc z imprezy znajomych z pracy. Nie mogłem się nadziwić ile idiotyzmów może się pojawić w sterowaniu ruchem w nocy. Po północy wiele świateł zaczyna mrugać na żółto aby usprawnić zerowy ruch, jednakże coraz częściej w wielu miejscach te światła sterują ruchem 24 godziny na dobę. Gdyby chociaż w dobrym miejscu to OK, ale wygląda na to, że tylko światła będące częścią nowych inwestycji muszą być włączone cały czas.

Zacznijmy od końca – ostatnie skrzyżowanie – Ryżowa / Jerozolimskie. Ja wyjeżdżam z Ryżowej od strony Opaczy, mruga pomarańczowe, na Jerozolimskich przejeżdżają samochody, jest ruch. Kilkanaście minut wcześniej, ulica Poleczki (jadąc od strony lotniska) – (dosłownie) każde światło jest moje – czerwone – krew mnie zalewała patrząc na długie oczekiwanie na zmianę (niemalże w polu, bo przecież po pierwszej godzinie to biurowce nie pracują, więc światło zielone (gdy ja miałem czerwone) świeciło się tylko dla sportu). Moim zdaniem jedynym światłem które mogłoby działać w nocy na Poleczki jest to gdzie krzyżuje się  z Puławską i… wracając ponownie do Ryżowej… i bezpieczeństwa… tam nie wyłączałbym świateł. Ale cóż, co ja będę więcej pisał… i tak mądre głowy wiedzą lepiej.