Pożar :)

Jak znów sobie to przypominam to moja mordka się cieszy.

Na samym wstępie muszę wspomnieć, że mój syn jest strasznym pedantem – chce i lubi sprzątać. Też nie wierzyłem, że takie dzieci istnieją, ale tak… na prawdę on jest przecudny w tym co robi.

Jakoś troszkę rozrabiał, a  ja w międzyczasie poszedłem do innego pokoju zapalić papierosa. Krzyś przyszedł do mnie, a ja mu tłumaczę, że nie chcę go truć i żeby dał mi pięć minut, a po tym czasie będę cały dla niego. Jakoś tak mnie zbajerował, że nie dokończyłem fajka i zaczęliśmy rysować na komputerze. Synek pokazuje na popielniczkę, bierze w łapki i sugeruje że jest brudna i wyrzuci. No jak syn mówi, że brudna i chce wyrzucić to czemu nie… Pety wyrzucone, rysujemy na ekranie. W pewnym momencie Krzyś wychodzi do salonu, lecz za chwilę wbiega  krzycząc „Tatatatatatatatatata” i pokazuje na kuchnie… Podbiegam i widzę dym z kosza. Szybko gasimy „pożar”, otwieramy okna i próbujemy odzyskać zapach w domu 🙂

Jaki z tego wniosek – Palę tylko na balkonie. Pety wyrzucam sam! Ale gdybyście zobaczyli wtedy synka z krzykiem „Tatatatatatatatata”  to także byście się uśmiechnęli tak jak ja robię właśnie w tej chwili.