Mam sypialnie

Taaaddammm!

Już nie muszę spać na narożniku! W sobotę przywieziono meble, a dziś przyszła ekipa składająca meble, oczywiście nie mogła to być w moim wykonaniu bułka z masłem – To se ne da! 🙂

Po pierwsze wybierając meble źle wyliczyłem wymiary – szafa ma długość 2,39, a jeden z boków sypialni 3,10, lecz… zapomniałem, że są tam drzwi, które otwierają się do wewnątrz. Myślałem o zmianie framugi w drugą stronę, lecz wejście do pokoju okazałoby się szybkim uderzeniem w szafę 🙂 Więc cały mój misterny plan w *.*… Lecz na prędce został zmieniony i wszystko jest cudownie, oprócz tego, że niepotrzebnie kupiłem dwie szafki nocne, bo niestety jedna z szafek już się nie mieści. Ale nie narzekam, jest na prawdę dobrze… Nie wiem nawet czy nie lepiej niż w ustawieniu pierwotnym.

Te przemyślenia zostały dokonane przed przyjściem ekipy, która miała przyjść pomiędzy 11-13. Specjalnie dziś przyjechałem na ósmą do pracy wiedząc, że będę jeździł na prywatę do domu. Byłem pewien, że wpadam o 11 tej do chałupy, a maksymalnie piętnaście minut później Panowie dzwonią domofonem, lecz jak zawsze… były to mrzonki. O trzynastej dzwoniąc z zapytaniem gdzie jest ekipa, otrzymałem telefon do monterów i gdy dodzwoniłem się około 13:15 to usłyszałem w słuchawce, jesteśmy już blisko – będziemy za 5 minut. Okazło się to 5×5=25 minut. Ale cóż… czekam… O 16:00 meble były skręcone, a ja o 16:30 z powrotem w pracy…

PS. Co do mojego szczęścia – specjalnie wybierałem mieszkanie aby było jak najbliżej pracy, żebym mógł latem rowerkiem przyjechać, lub nawet z buta odbyć całą drogę… Nie zgadniecie co się w zeszłym tygodniu stało? Zostałem przeniesiony z biura na Okęciu do głównego biura w Piasecznie, gdzie przed kupnem mieszkania mieszkałem. Słabo? Zamiast pięciu minut mam 30 do pracy…