Women day

Wczoraj miałem niezły fun, jadąc do pracy wskoczyłem do Reala do kwiaciarni kupić kilkanaście róż w kwiaciarni, pech kwiaciarki był taki że musiałem pójść do bankomatu i spostrzegłem, że mogę kupić dużo więcej róż za tą samą cenę w supermarkecie. Liczy się efekt, tak? Więc kupiłem 30 sztuk… totalnie przeszacowywując się. Miałem później taki zapas, że obdarowałem Panie w barze gdzie zawsze jemy lunch 🙂
BTW: Zrobiłem przy tym szybki test – dla kobiet u mnie w pracy kolor różowy – według nich – jest modny, więc kupiłem 20 czerwonych (mi ten kolor najbardziej się podoba) i 10 różowych. Zagadka – jak wiele różowych róż zostało bez-kobiecych (przecież nie napiszę bezpańskich)? 8! Każda lubiąca różowe ubranka wybrała czerwone, a dwie, których nigdy nie widziałem w różu wzięły różowe.