Na złość babci…

Było sobie byłe małżeństwo i był ich syn.

Po rozwodzie nie za bardzo się tolerowali jednakże chcieli, aby syn dorastał z dwojgiem rodziców. To także zasądzone było przez sąd – co drugi weekend (piątek 17 – niedziela 18), tydzień ferii, dwa tygodnie wakacji. Początki tego były trudne, aczkolwiek pierwsza część zaczęła być wypełniana po tym jak ojciec kupił mieszkanie, wcześniej nie było prosto, bo nie otrzymywał dziecka, przez co później kilka tygodni trzeba było przyzwyczajać do tego, że był tylko z ojcem. Ostatnia część była ciężka do zrealizowania, bo cały czas ojciec słyszał, że „On jest za mały”. Zaproponował weekend od piątku do poniedziałku. Usłyszał „Nie!”. Spróbował zaprosić na kolację i obgadać jak dwoje normalnych ludzi sytuację i ustalić reguły gry. Udało się ustalić je, jednakże zostały pogrzebane tydzień później. W trakcie ona, zaproponowała wspólny wyjazd… On odpowiedział „Nie mogę!”.

Gdy ojciec wziął upragniony urlop w grudniu, by odpocząć spróbował znów wziąć syna. I jak wcześniej odbił się słysząc, że syna nie dostanie.

Przykre to, bo on może tak jak z morzem powiedzieć, nie to nie… I wyjechać sobie sam – ale to syn będzie stratny. On wciąż nie widział morza, nie widział gór… Bo jest „za mały”. A ma 3 lata.