Travelling to Poland, part 2

Dziś, niemogąc znów zasnąć, śniąc na jawie o Bogocie zakończę moją historię…

W niedzielę wieczorem o 16:25 (GMT-5) wsiadłem do samolotu rejsowego Lufthansy i zacząłem najdłuższą podróż do mojej kochanej ojczyzny. Mówiąc 'kochana’ myślałem że będą wybory i myślałem, że już więcej 'twinsów’ i trudnych opowieści już nie będzie.

Niestety, Lepper jak zawsze pokazał swoje poczucie 'honoru’… Ale nie wyorzedzajmy wydarzeń.

Lot z Cracas do Frankfurtu przebiegał według biletu – 9 godzin i 30 minut w drodze, wraz z pijanymi anglikami przebiegał wprost cudownie. Nigdy nie myślałem, że ktoś może być gorszy od Polaków, ale są takie nacje, które nie pozwolą Ci przez9 godzin zasnąć.

'Rześki’ Europejczyk dobrawek wylądował na lotnisku we Frankfurcie, doszedł do niecodziennej bramki dla podróżnych złożonych z psów, które szukały narkotyków u każdego z podróżnych, próbował przemierzyć kilka metrów… Niestety stres i myśli które mówią że może jednak to nie jest kawa to co przewozi… a może w papierosach ma narkotyki zamiast papierosów przeważył że dwa kroki za 'psami’ został zatrzymany przez 'Zoll Kontrole’…

Dobrze, że Europa – język angielski był na porządku dziennym, dzięki czemu zostałem bardzo szybko puszczony, po odpowiedzeniu na wiele nurtujących celnika pytaniach – czemu Polak w Kolumbii? Jak długo? Po co? Dlaczego? itd.

Godzina 9:10 naszego czasu – PIERWSZY PAPIEROS po wylocie z Bogoty, na lotnisku które ma, jak cywilizowany kraj, możliwość palenia!