Knock Out Fest trip

Właśnie jestem w domu, zmęczony strasznie, ale także zadowolny, że spontanicznie dałem się namówić i pojechać.

Obudziłem się o 10tej w sobotę, wypiłem kawę i wyjechałem w drogę koło 11. Wyjazd z Warszawy to tragedia. Od Janek do celu dojechałem w 3,5h, jednakże z domu do Janek 30 minut. No ale cóż, marzę o obwodnicach, drogach szybkiego ruchu czy autostradach. Przyznam, że droga do Krakowa troszkę się zmieniła, niestety po zmianie pracodawcy przestałem się przemieszczać do stolicy małopolski, a od czterech lat duuużo się zmieniło i patrząc na budowy w trakcie jazdy to za następne cztery to luksusowo jeździć będzie się do Krakowa (PS. Jak każdy Krakus jeżdżę 7-mką).

Po raz pierwszy byłem w Krakowie na koncercie, jeszcze do tego, ja – warszawiak (specjalnie z małej) w hali Wisły, więc miało to być dla mnie duże przeżycie. Na samym początku rozczarownie – publika nie dopisała. Nie mówię o jakości, ale niestety o ilości. Taka hala pomieściłaby spokojnie 2/3 razy tyle fanów mocnego brzmienia. Podejrzewam, że termin pokrywał się z Węgorzewem, gdzie można było zobaczyć Biohazard, czy Paradise Lost, ale sądzę także, że nowy festiwal powinien troszkę bardziej być rozreklamowany – ja, gdyby nie to, że słucham sporadycznie AntyRadia wiedziałem, że taki koncert się odbywa, ale Ci co nie słuchają to, mieszkając poza Krakowem, mogli w ogóle nie wiedzieć, że w Krakowie odbywa się „Krakowska Metalmania” 🙂

Od razu powiem, że zawsze na koncercie byliśmy koło 17-18 to nie wszystko udawało się obejrzeć.

Spostrzeżenie jakie miałem to gdy słońce zachodziło, ludzi przybywało, a kapelki dużo lepiej rozgrzewały „tłum”.

Na początku widziałem chwilę Blinded, ale tak jak wcześniej powiedziałem przy pełnym słońcu w hali jakoś ani publiki nie było, ani jakoś ja sam zainteresowany we wsłuchiwanie nie byłem. Później Cynic, którego fanem jest kriz, a ja cały czas nie mogę się przekonać. Powiem Wam w zaufaniu, że do czasu koncertu myślałem, że tam na wokalu jest kobieta 🙂 Specjalnie dla kriza teraz słucham Cynica i myślę, że nagłośnienie Cynica było tragiczne, bo w tej chwili słuchając płytę nie drażni ucha, a nawet jest bardzo melodyczne, a na koncercie brzmiało to jak kakofonia. Nadal twierdzę, że jest to progresywny metal a nie death metal, tak jak jest to przez mędrców zakwalifikowane.

Tu zobaczycie kriza zdjęcia z Cynica

Przerwa – piwko, papieros, bo nie było możliwości ani picia ani palenia. Moim zdaniem to dobrze, bo obejrzałem wszystko a w niedzielę też mogłem bawić się na koncercie.

Voivod – Tak jak każdy chciałem zobaczyć byłego basistę Metallici – Jamesa Newsteda – i…? Go nie było. Zagrali, zeszli, jakiegoś specjalnego wspomnienia nie zostawili… Ale może dlatego, że było jasno i chyba widzieli, że mała garstka fanów stoi pod sceną. Za mną, o centymetry kriz przywitał się z Danym z Anathemy, który wyszedł w tłum, a ja nawet tego nie zauważyłem, bo śledziłem i słuchałem z uwagą Voivoda.

Tu zobaczycie zdjęcia kriza z Voivoda

Znów piwko. Zaczęła grać Anathema. Przyznam, że moja przygoda z nimi skończyła się w 2000 w Proximie i na płycie Judgement, ale widząc i słuchając niczego nie straciłem oprócz wrażenia, że jednak da się zagrać dobrze dla ucha, w większości przważały kawłki z Alternative’u, znalazło się starzej z moimi ukochanymi gitarkami i zareklamowali także chłopaki prawie ukończoną płytę. Bardzo podobał mi się występ – profesjonalnie, słyszalnie, ale… kilka razy się pogubili i… grali za krótko.

Tu zobaczycie kriza zdjęcia z Anathemy

A czemu nie piwko? Bo ja i tak wolę i uwielbiam Nocturnal Emission.

Jeżeli Państwo pozwolą z przyjemnością, przed Apocalypticą. Czekałem troszkę na nich ponieważ przez długi czas okresu mojej wyprowadzki z domu moim hymnem było I don’t care. Zawsze zastanawiałem się, czy grają na koncercie z wokalami. Okazało się, że… po pierwsze primo, znów jakoś wszystkie dźwięki można było usłyszeć, dało się zrobić niezły show – fini zaczęli od Metallici, aby rozbudzić publikę. Następnie przedstawili wokalistę – zagrali I’m not a Jesus. Znów wrócili do starych „skocznych kawałków”. Cieszę się, że zatrudnili perkusistę, bo trudno zrobić skoczny kawałek bez perkusji. Zastanawiałem się wtedy, słuchając wiolenczeli, że można jednak zainteresować młodych ludzi muzyką poważną, może pokrętną stroną, ale nie tylko gitara istnieje 🙂 Koniec! Ja w szoku, bo mojego hymnu nie było. Ale… publika zaczęła skandować i? Chłopaki wyszli i zagrali.

Tu zobaczycie kriza zdjęcia z Apocalyptici

Nasz pierwszy wieczór Knock Out Festival skończył się na zapiekankach na Kazimierzu i… piwem oczywiście.

Dzień drugi.

Kraków rządzi! Pobudka, a gdzie kac (po tych zapiekankach :-))??? Brak.

Moi przewodnicy i gospodarze – wychodzący na pole, a nie na dwór także wyglądali na pięknych i młodych.

Ten dzień to dzień przypadający, jak dla mnie na mocno progresywny metal. Udało nam się dotrzeć na początek Frontside – bijcie mnie, nie znałem – już znam i już nawet mam i przesłuchałem. Death Metal po polsku… Co by nie mówić jest to eksperyment. Muzycznie przeciętny, ale jako show to chłopaki pomimo pełnego słońca zrobili show. Publika wydawała się większa i ogólnie bardziej zabawowa. Ja, niestety, aby jechać do domu już nie robiłem sobie przerw – obserwowałem.

Piwko, Hatesphere – i tu pomimo mojego dyletantctwa – respekcik dla gości z kapeli – koszulki piłkarskie naszej reprezentacji. Wokalista, wyglądający jak młody kibol, a nie True-growlowiec, ogólnie po ich image nie spodziewałem się niczego zaskakującego, a jednak… Mocny, agresywny deathmetal słychcać było, a nie kakofonia. Przyznam bardzo ładny, brutalny death metal.

Moja masakra – kakofonia, na maksa, ale show idealny. The Dellinger Escape Plan. Myślę, że chłopaki czują inaczej muzykę niż ja, ale… Pomimo skaczącego gitarzysty poszedłem sobie zapalić, bo muzyka mnie drażniła. Pytanie do fanów – Czy słuchacie tego jak kiedyś czytało się Ulyssesa? Ja wymiękłem.

Na wszelki wypadek wypaliłem dwa papierosy.

Meshuggah. To był pierwszy zespół, który stroił się ze 40 minut. Myślę sobie dadzą wycisk, przecież wielu fanów jest dla nich. Czy dali wycisk? Nie wiem. Patrząc na fanów tak. Według mnie nic genialnego. Oprócz przesterowanych gitar. Myślę. że nie przypomnę sobie abym słyszał przesterowane aż tak.

Tu zobaczycie zdjęcia kriza z Meshuggah

Piwo? Oj nie już nie mogę.

Testament. Oj spodziewałem się duuuuuużo więcej. Tu. Pomimo strojenia, nie można było usłyszeć wokalu. No cóż taka hala Wisły. Szkoda, bo ogólnie w niedzielę byłem tylko dla nich.

Tu zobaczycie zdjęcia kriza z Testamentu

O 9tej ruszyłem do pracy. Niestety nie było mi łatwo… ale z CB prościej. O 12:30 pojawiłem się w bojówkach i koszulce KO w pracy.

Moje szybkie spostrzeżenia:  Mała publika, Policja w czasie kryzysu – każdy z piwem zostawał spisywany, słabe nagłośnienie.

Mam nadzieję, że za rok koncert będzie przemyślany z datą dostosowaną tak, aby nie kolidować z innymi koncertami, że przyjedzie więcej fanów i najważniejsze, że koncert zostanie rozreklamowany.

„Zapierda*.*!!!”

One thought on “Knock Out Fest trip

Comments are closed.