Kawa po turecku

Będąc w Turcji zostałem uświadomiony, że herbata, a nie kawa to podstawowy napój, aczkolwiek będąc tam piłem tam kawę i nie była to nasza „zalewajka” – Turcy piją ją jak espresso, z czego 25% to zmielona na pył kawa. Świetna. Ja piłem zawsze podwójną.

Ostatnio w zeszłym tygodniu, kiedy wracałem do domu kupiłem (tak od niechcenia) ichnią kawę. (Przecież już woziłem do domciu prawdziwą kolumbijską, więc turecka… po co?) I… Dziś kiedy Tchibo się skończyło, otworzyłem paczuszkę. Od razu wpadłem w konsternację, bo znany mi kolor był różny od tego co zawsze widziałem, gdy otwierałem , czy mieliłem – bardziej kakaowy niż kawowy i całość zmielona w pył (jak mąka) .

Piłem kawę kolumbijską, kubańską ale… powiem Wam, że one nie dają takiego kopa jak zmielona w proszek turecka kawa. Dziś zostałem fanem, a za dwa tygodnie tylko kawę przywożę, aby tylko taką pić.

I od dziś nigdy polskiej zalewajki nie nazwę „po Turecku”.

One thought on “Kawa po turecku

  • Kawę „Turkish style” piłem w Kairze przygotowaną w naparstku (pewnie z 50ml), gdzie osadu kawowego było na 1/3 wysokości, kolejne 1/3 to cukier, reszta wrzątek.
    Nie widziałem procesu przygotowania, ale myślę, że była dodatkowo podgrzewana na ogniu.

    W Polsce zalewajkę piłem ostatnio w BS Witkowo w 2002 roku.
    Teraz to wszyscy mają kawomaty.

Comments are closed.