Dobra muza ma swoich fanów…

Niektórzy, którzy czytają Facebooka czytali już że mój syn poprosił kiedyś:
– Tata, może puścimy jakąś muzykę jaką zawsze słuchasz
– Dobrze, tylko poszukam czegoś lżejszego, bo to co teraz słucham jest za mocne
– Tata, mocne może być.

I tak przez tydzień próbowałem złożyć składankę, abyśmy nie pojechali z Rotting Christ Aealo (która notabene według mnie jest najzacniejszą płytą tej kapelki). Do wyboru w samochodzie był Acid Drinkers, Danzig, Sabaton i Volbeat. Wrażenia mojego czteroletniego syna były następujące… Acid Drinkers, są dwa kawałki do posłuchania… Na Nothing Else Matters zwątpił i poprosił o zmianę… (coś w tym jest), Danzig znosił nieźle, ale było to po Volbeacie i Sabatonie… Niestety dla mnie, ale nie do końca, pokochał Uprising i cały czas prosił o kawałek o Warszawie… Dziś, gdy odwoziłem go do domu słyszeliśmy już go chyba ze 20ty raz i po prawej stronie także można było usłyszeć mojego pierworodnego „śpiew” „Warszawo waaaaaaaaaa”    (pauza)    „aaaaaaaalcz”.

Niesamowite było dla mnie to, że młodzi ludzie jednak coś z tej muzyki wyłuskują… Dla mnie, po przemyśleniu – dużo refrenów i proste łatwe i do tego łapiące za ucho rytmy. Taki jest heavy metal dla mojego syna. A poza tym… jest coś z historii, martyrologii…

Tu link do ukochanego kawałka mojego syna

PS. On słyszał, nie widział… Bo nie powinien widzieć tego teledysku w tym wieku