Znany Progressive?

Przygotowywałem się właśnie mentalnie na koniec następnego tygodnia – Metal Hammer Festival – i przeglądając listę wykonawców i kolejność… Zaskoczyło mnie miejsce „Pain of Salvation”… Przyznam szczerze, nie za bardzo znałem więc się musiałem lekko dosłuchać i nadal nie rozumiem rozmieszczenia… Rozumiem czemu Riverside jest wyżej, ale gdybym miał porównywać to znalazłbym np. Division By Zero (z Polski) które zasługiwałoby na bycie w tym miejscu, a… Pain of Salvation w moim odczuciu jest nudne, monotonne i bez wyrazu… Może na koncercie coś pokażą, ale gdyby coś polecam, jeśli znacie Riverside to przesłuchajcie  Division by Zero i myślę, że moje zdanie podzielicie…

0 thoughts on “Znany Progressive?

  • Ojoj, ale pojechałeś. Śpisz na balkonie 😉
    PoS to kapela u mnie zdecydowanie wyżej notowana niż Riverside. Zresztą dla takiego np Grudnia to kapela-świętość. „Remedy Lane” to wg mnie jedna z najgenialniejszych płyt w historii progresywnego rocka. Zresztą „Perfect Element” ustępuje mu nieznacznie. Pisząc takie rzeczy wykazujesz się niebywałą ignorancją.
    Ok, nowe płyty może nie miażdżą, tak jak wyżej wymienione, choć nie mogę się pogodzić z bardzo surowymi opiniami o najnowszej płycie „Road Salt”. Takie kawałki jak „Sisters”, „Sleeping Under the Sun”, tytułowy, czy „Where It Hurts” są po prostu piękne.
    Mam nadzieję, że odszczekasz ten wpis po koncercie :). Jestem o to spokojny, bo koncerty PoS to też są rewelacyjne (byłem już na dwóch).

  • Nieważne, skasowałeś, to trudno, a jak nie, to znajdę w domu i wkleję jeszcze raz, ale generalnie dostałeś mocną burę ode mnie za lekceważenie PoS ;).

    Zapoznaj się choćby z niniejszym materiałem. Choć tak naprawdę, aby w pełni docenić potęgę tego Zespołu, powinieneś w całości posłuchać przynajmniej dwóch płyt: „Remedy Lane” (absolutny majsterszyk), czy „Perfect Element part I” (nieco bardziej metalowy materiał).

    „Ashes” to hymn PoS, obowiązkowy punkt każdego koncertu: http://www.youtube.com/watch?v=5xreAnQ2ao8
    Ending Theme – tu zwracam uwagę na kunszt kompozytorski – http://www.youtube.com/watch?v=Ysup39L2-1A
    „Used” – chyba najlepiej definiuje styl PoS – trochę czadu, trochę liryzmu z niebanalną jak zwykle kompozycją, solówkami i lekkim zacięciem musicallowym – http://www.youtube.com/watch?v=U2ii1MmkEhk

    Z bardziej stonowanego repertuaru (co nie znaczy gorszego, wręcz przeciwnie):
    „Undertow” to głównie wokalny popis Daniela, więc celowo wybrałem wersję koncertową: http://www.youtube.com/watch?v=8MpG2IV9QuY
    „Second Love” to klasyczna ballada, która wiele dla mnie i tennisówki znaczy 😉 http://www.youtube.com/watch?v=6IDYwZUK1jY
    „Dryad of The Wood” jest po prostu piękna: „http://www.youtube.com/watch?v=LPNktD9ep0U”

    Z nowszych rzeczy (z nowej płyty):

    „Sisters” – wspaniały kawałek po prostu http://www.youtube.com/watch?v=T4BWr3S7WV4&p=CBFFAE80D0A63288&playnext=1&index=3
    „Sleeping Under the Stars” – pojechali po bandzie, znowu te musicallowe (hm, kabaretowe wręcz) naleciałości, uwielbiam ten numer http://www.youtube.com/watch?v=T7QDhhSHiXQ
    „Road Salt” – to powrót to starych dobrych balladowych czasów – http://www.youtube.com/watch?v=mosRCDy05Kg

    Masz, lekcje za Ciebie odrobiłem 😉

    Ps. Dla mnie porażką jest umiejscowienie takiego zespołu jak Korn jako gwiazdy. Grając po takich tuzach jest to dla mnie tak niesprawiedliwe, że nawet rozważałem bojkot (tak jak Marcin vel Immolator)… Ale cóż, trzeba jakoś młodzież przyciągnąć. Trudno, przeżyję, choć niesmak jest spory.

  • Na Facebooku toczymy dyskusję, ale powiem… dokładnie przed piątkiem sprawdzę co napisałeś. Podyskutujemy w piątek. Ale sam wiesz… Na przykładzie LaoChe – mamy różne punkty widzenia….

  • Z tych dwóch Division By Zero wygrywa… Ale Korn zrobił na mnie wrażenie… Kilka coverów mnie zabiło, a Another brick in da wall… na maksa

  • Kriz, mam nadzieję, że będę miał na balkonie śpiwór. Wyjaśnie o co chodzi pokrótce… Przez większość życia mojego melodia (której w PoS jest strasznie dużo) i w gradacji mojego gustu była najważniejsza. Teraz (niestety, dla Ciebie) chcę posłuchać czegoś technicznego, rytmicznie pogiętego, coś co odbijać będzie mi się w głowie albo rytmem, albo chociaż melodią. Tu tego nie ma… Jest dla mnie totalne Emo, do którego poniekąd Katatonię teraz też zaliczam… Opeth ma w sobie tą technikę, ten niepowtarzalny, nieprzewidywalny dźwięk i rytm. W głowie zostaje… Tak samo z Monkową kapelą… A Division By Zero ma w sobie kopa, oprócz progresywnego grania…

    Wiesz, nie jestem prostym adwersarzem…

  • A teraz dlaczego podoba mi się Korn?

    Jak już pisałem powyżej pogięty rytm, muza to co mnie kręci. Nie zaprzeczy nikt, że jest pokręcony! Perkusja jest mało-zakręcona, ale reszta z wokalem włącznie robią coś niesamowitego, ja z chęcią wolę posłuchać Korna niż wypić espresso.

Comments are closed.